Dziś post na temat tego co wypada, a czego robić się nie powinno. Czy też odnosicie wrażenie, że niektóre osoby wraz z momentem poczęcia dziecka tracą kontakt z bazą jaką jest mózg?
No dobra może nie wraz z poczęciem, bo wtedy to jeszcze nie do końca wiemy co nas czeka. Cieszymy się albo płaczemy, boimy albo i nie, chcemy albo nie chcemy. Jednak z chwilą kiedy rodzimy dziecko powinniśmy automatycznie przełączyć się na tryb myślenia za dwoje – siebie i dziecko, czasem nawet za troje, gdyż z facetami to też różnie bywa (nie uogólniając)… Niby odpowiedzialni, a przewidywania i myślenia brak…
No więc co wypada
Jednak, coraz częściej odnoszę wrażenie, że spora część matek zwyczajnie nie myśli. Owszem rozumiem fakt, że urodziło nam się dziecko i chcemy podzielić się z tą radością z całym światem. No, bo czemu nie w końcu jest to cudowna wiadomość. ALE czy uważacie za na prawdę stosowne wrzucanie do sieci zdjęcia dziecka praktycznie w wodach płodowych? Niektóre chwile na prawdę warto celebrować w swoim własnym gronie. Rzecz kolejna „pierwsze…” – pierwsze kroki, pierwsza marchewka, pierwsze słowo – jak najbardziej OKEJ, ale czy pierwsza kupa lub pierwsza kąpiel jest czynnością, którą należy dzielić się ze światem?
Pamiętajcie jest on brutalny i wrzucając nasze rozebrane dziecko udostępniamy je w sieci.
Zobaczyć je może każdy, to nic, że ustawiliśmy konto prywatne i widzą je tylko Wasi znajomi. Pytanie jak dobrze ich znacie? Nie, nie sugeruje absolutnie niczego, jednak swoją nagością chyba tak nie szastacie na prawo i lewo? Kto z Was ma na FB zdjęcie w bikini? No właśnie myślę, że niewiele z Was, więc dlaczego ma je mieć Wasze dziecko? (chociaż w bikini pół biedy, bo uwierzcie mi, że nagminnie zdarzają się zdjęcia bez!)
Czego się robić nie powinno
Problemy ze zdrowiem dzieci – tak wiem, internet to źródło wiedzy, ale czy na pewno sprawdzonej? Czy nie lepiej, zamiast pokazywać wysypkę, opisywać symptomy na forum i pytać internetowych cioć co to może być, udać się zwyczajnie, po staroświecku, do lekarza? Czyż to nie proste? Owszem forum jest przydatne, ale raczej nie ufałabym mu w kwestii zdrowia dziecka, absolutnie nigdy.
Ale przecież objawy te same…
Cóż z tego, że Jaś cioci Joli miał takie same objawy i dostał takie a takie leki. Przecież Jasia organizm jest inny, a objawy często powtarzają się takie same w wielu przypadkach. I to co pomogło Jasiowi, nie koniecznie pomoże Stasiowi. I czy mówienie publicznie o chorobach dzieci (nie mam na myśli groźnych, gdzie nagłaśnianie jest spoko, gdyż może pomoc nam je wyleczyć) jest na prawdę fair w stosunku do dzieci? Pamiętajcie Internet nie zapomina i nie wiem czy dziecko „nie podziękuje” Wam za to, że kilka lat wstecz upubliczniliście posta z jego zdjęciem i opisem szczegółowym jego wstydliwych dolegliwości. Rówieśnicy to czytający potrafią być na prawdę bezlitośni, więc może warto pomyśleć…
Place zabaw
Do mojej listy dołączyłabym też to grono matek, które wychodzi z dziećmi na plac zabaw tylko i wyłącznie w celach towarzyskich. Dość często taka mama wraz z gronem innych sroczek, rozsiada się na ławkach wokół placu – pół biedy jeśli siedzą przodem do dzieci, wtedy jest szansa, że od czasu do czasu ów mama zerknie na poczynania Brajanka.
Jednak zdarza się, że mama zupełnie nie zainteresowana siedzi plecami do dzieci, a przodem do plotkującej koleżanki, lub ekranu smartfona. Jej pociecha w tym czasie robi dosłownie co chce, hulaj dusza piekła nie ma. To nic, że absolutnie nie zwraca uwagi na inne bawiące się dzieci, dokucza im itp. – przecież mama nic nie mówi! Ale pomijam fakt zachowania, bo zdarzają się też bardzo grzeczne maluchy, mimo braku nadzoru. Jednak czy owa mama nie myśli o zagrożeniach? Przecież w każdej chwili dziecko może zwyczajnie sobie gdzieś pójść lub zabrać je ktoś obcy. Wtedy zapewne już nie będą tak ciekawe wydarzenia z życia najlepszej przyjaciółki..
Ja wiem, że życie rodzica nie przychodzi łatwo i często zaskakują nas różne sytuacje. Ja sama ciągle uczę się być dobrym i czasem różnie mi to wychodzi. Jednak absolutnie nigdy (przynajmniej przy niej;) ) nie wyłączam myślenia… Bo tak jak w powiedzeniu – piłeś, nie jedź – bądź rodzicem, myśl.