Podobno bywa tak, że niektóre z dzieci w wieku 4- 5lat chodzą z uśmiechem do dentysty, otwierają pięknie buzie i dają sobie zalepić dziurę w ząbkach. No tak głosi legenda, a czy jest tak naprawdę? Nie wiem, serio. Nas to przynajmniej nie dotyczy.
Pierwsza wizyta u dentysty
Pierwsza wizyta u dentysty powinna odbyć się po wyrośnięciu pierwszego zęba. Udajemy się po to, by przyzwyczaić dziecka do otoczenia i majstrowania sobie w buzi. Czy ma ona sens? Nie wiem. Mimo że ją odbyłam, to nie widzę, by miało to jakiś wpływ na dziecko. Boi się tak, jak się bała wcześniej. Jedyna różnica to taka, że w tym momencie Julka ma świadomość, że idzie, bo musi i wyjścia nie ma. Co nie oznacza, że robi to z radością, bo tak nie jest.
Wizyta u dentysty a dziecko niewspółpracujące
Tak, mimo że u dentysty byliśmy kilka razy, to nadal moje dziecko nie współpracuje. To znaczy teraz już musi, bo wyjścia nie ma, my po prostu współpracujemy za nią. Jednak zanim doszliśmy do tego etapu, to zwiedziliśmy parę gabinetów dentystycznych w różnych miastach. Każdy z nich miał mieć podejście do dzieci i nie oszukujmy się, ale żaden nie miał. Chyba że podejściem do dzieci nazwiemy teksty typu: czemu jesteś niegrzeczna? Otwórz buzie ! – to nic, że dziecko się po prostu boi, bo nie wie, co je czeka. Lepiej nazwać, że jest niegrzeczne no i już. Chodź zrobimy ząbka, to dostaniesz nagrodę, czyli pierścionek bądź naklejkę. Czy jest to wystarczające wynagrodzenie za pójście na mękę ? No ja bym na to nie poszła. Dziecku też raczej wydaje się to mało atrakcyjne.
Sedacja pod gazem, czy próbowaliśmy ? A i owszem. To nawet w sumie raz jakoś szło, jednak to także zabieg wymagający współpracy. Wystarczy, że dziecko się poruszy a wraz z nim maska. Gaz się ulatnia i przestaje działać i panika wraca. W przypadku dziecka niewspółpracującego nie zdaje egzaminu. Aczkolwiek mam wrażenie, że gdyby się Pani odrobinę wysiliła i na przykład włączyła takiemu „odlatującemu” dziecku bajkę to jakoś by to wszystko sprawniej poszło. Dziecko się zagapi, powdycha gaz i do roboty. Jednak chyba rozwiązanie to jest zbyt trudne… lepiej rozłożyć ręce i zakończyć wizytę.
Dziecko płacze u dentysty co robić?
No cóż w naszym wypadku sprawdziło się tylko jedno rozwiązanie. Może drastyczne, jednak większą krzywdą jest chodzenie z bolącym zębem. Przynajmniej według mnie. Co zrobiliśmy? Po parunastu wizytach znalazłam taką dentystkę, które z problemami niewspółpracujących dzieci spotyka się często i wie, że czasem nie ma innego wyjścia jak zrobienie zęba na siłę. Mama trzyma nogi i ręce, a Pani robi w buzi.
I wbrew pozorom wcale nie jest to łatwe i nie chodzi o kwestie siłowe. Chociaż i te są ważne, bo w szale można góry przenieść, także czasem utrzymać dziecko to nie lada sztuka. Chodzi o emocje, które ma zarówno dziecko, jak i matka. I tak na pierwszej wizycie na siłę trzymałam ją i płakałam z nią. Wiedziałam, że to dla jej dobra, ale chyba jakiś trybik u mnie nie wytrzymał. Jednak wizyta przebiegła z sukcesem, ząbek wyleczony.
Kolejne wizyty również odbywają się tak samo, jednak wiem, że w buzi jest zdrowo, a Julkę nic nie boli. Co do samej wizyty to przed można zastosować także syrop – Hydroxyzynę. Jednak jest ryzyko, gdyż działa dwojako. Może wyciszyć i uspokoić dziecko, lub przynieść odwrotny skutek. Przerobiłam oba.
A jak to jest u Was?